Kłopoty ze spaniem, uderzenia gorąca, uczucie niepokoju
Pani Liliana S., lat 41, od 6 lat chorowała na nadczynność tarczycy i leczyła się farmakologicznie tyreostatykami. Niestety leczenie nie przynosiło poprawy. Skarżyła się na kłopoty ze spaniem, uderzenia gorąca, uczucie ciągłego niepokoju i drażliwość. Pół roku przed wizytą u mnie u Pani Liliany wykryto guzek na pograniczu płata prawego i cieśni. USG wykonane 4 lutego potwierdziło istnienie guzka o wymiarach 12 × 23 × 35 mm, a badanie cytologiczne dało diagnozę – wole tarczycowe (struma nodosa). Lekarz zaproponował Pani S. operację chirurgiczną z zastrzeżeniem, że warunkiem przeprowadzenia zabiegu jest osiągnięcie równowagi hormonalnej.
Nadczynność tarczycy a bioenergoterapia
Pani S. zaczęła przychodzić do mnie na zabiegi bioterapii na początku września. Po każdej sesji jej samopoczucie poprawiało się – zaczęła lepiej spać i ogólnie była znacznie spokojniejsza. Po czterech zabiegach guzek się zmniejszył – USG z 17 września określa go jako „nieco hypoechogeniczne ognisko o średnicy 15 mm”.
Poprawa samopoczucia po bioenergoterapii
Po serii następnych 6 zabiegów Pani Liliana czuła się znacznie lepiej, przesypiała spokojnie całe noce, nie miała uderzeń gorąca i coraz rzadziej odczuwała nieuzasadniony niepokój. Rozmawialiśmy o emocjonalnych przyczynach chorób tarczycy.
Guzek zniknął
Ku jej wielkiej radości w kolejnym badaniu USG z 8 października okazało się, że guzek całkowicie zniknął, co oznaczało, że nie będzie musiała iść do szpitala na zabieg chirurgiczny. W opisie USG podano, że „opisywanego poprzednio ogniska hypoechogenicznego nie stwierdza się”.
Lekarz, obejrzawszy wyniki, powiedział, że operacja chirurgiczna prawdopodobnie nie będzie potrzebna. Nie był jednak do końca przekonany i skierował na jeszcze jedno badanie. Badanie USG wykonane 10 listopada potwierdziło wynik poprzedniego: „zmian ogniskowych, torbielowatych nie stwierdza się”.
Pani Liliana ostatecznie nie musiała iść na operacje.